niedziela, 31 stycznia 2010

Ahoj Przygodo!




Wyfrunęło pisklę najmłodsze z gniazda,
na razie tylko na jakiś czas,
jeszcze wróci.

Baw się dobrze Skarbie,
pokonuj góry, szusuj śmiało lecz bądź też ostrożna!
Wracaj zawsze :)

piątek, 29 stycznia 2010

Koła ratunkowe



Czuję, że już ciągnę resztkami sił tę zimową porę...
Co tu zrobić, żeby jeszcze dotrwać w dobrej formie do ciepła
i zieleni?

Sauna?
Byłoby cudownie wygrzać ciało i oderwać myśli, ale dotrzeć mi nieco opornie...

Witaminy?
Nie mam ostatnio zaufania do sztucznych suplementów...

Dieta?
Staram się stosować dietę strukturalną, ale efekty nie od razu...

Spacer? Może jutro, jeśli przebrnę przez breję śniegu do lasu...

Wyjechać na narty? Chyba brrr...

Czekolada? Nie za bardzo...

Posiać nasiona lawendy? Dobry pomysł...

Wspomnienie lata? Jest szansa...

Albo obejrzeć rysunki mojej córki? Cudowne...


środa, 27 stycznia 2010

Po 40- tce

Wpadła mi dziś w ręce broszura "Witalność po czterdziestce".
Wzięłam ją, by spokojnie poczytać, gdyż brak mi na naszym rynku pism dla kobiet "po 40-tce".
Mam 42 i na razie nie zauważam u siebie jakichś dramatycznych zmian, ale edukacji nigdy za wiele.
Piszą, że typowe jest w tym momencie życia dokonywanie bilansu dotychczasowych dokonań i wyborów. Typowe czy nietypowe, warto się nad tym częściej zastanawiać.
Książeczka zadaje kilka istotnych pytań...

A więc kubek odpowiedniej herbatki...



  • z czego w moim życiu jestem najbardziej szczęśliwa?
  • co daje mi największą radość i satysfakcję?
  • czego nauczyły mnie trudne chwile?
  • czy wyciągnęłam z nich jakieś wnioski, jakie?
  • czy chcę coś zmienić w swoim życiu?
  • jak czuję się w swojej pracy?
  • jak wygląda mój związek?
  • jak wyglądają moje relacje z dziećmi? czy dałam im to, co chciałam dać?
  • jakie marzenia z młodości zrealizowałam?
  • dokąd zmierzam?
  • jaka będzie moja przyszłość?
  • jakie decyzje chcę podjąć?
Nie mam wpływu na upływający nieubłaganie czas, na zmiany fizjologiczne następujące w moim ciele. To nie do końca zewnętrzne sprawy świata na mnie wpływają, ale przede wszystkim sposób, w jaki do nich podchodzę.
Czy moja szklanka jest do połowy pełna czy pusta?
:)

poniedziałek, 25 stycznia 2010





Nie lubię poniedziałku!!

(na szczęście nie każdego)

klasyka gatunku:
po kilku drzemkach w budziku wstaję
kawy, kawy, kawy....
ze zdziwieniem stwierdzam, że nie ma pieczywa (jak do tego doszło?)
córka nie ma mundurka (gdzieś jest, ale gdzie?)
syn nie chce wstać do szkoły, wrr..( raczej nie powinno się rozszarpać dziecka?)
zapomniałam przygotować drobnych na kieszonkowe (znów!)

czy są gdzieś punkty regenerujące samotne matki???

jadę na dwie godzinki
podłączam się do źródła mocy
wracam jak nowa z energią na cały tydzień


mógłby ktoś taki punkt dla mnie wymyślić


(na szczęście mogę przywołać jakiś miły sercu punkt z przeszłości)

sobota, 23 stycznia 2010









minus 19 stopni za oknem,
bez komentarza... :)

potrzebuję przypomnieć sobie ciepło i zieleń
żeby w dobrej formie wytrzymać jeszcze trochę
ten odwieczny cykl

piątek, 22 stycznia 2010





Serdecznie dziękuję za życzenia!

Agnieszka




czwartek, 21 stycznia 2010




bardzo lubię swoje imię...

środa, 20 stycznia 2010


Nie jest to moje własne miejsce relaksu i wypoczynku, na razie mam za mało miejsca :), niemniej jednak symbolizuje moje marzenia.

"Wszyscy posiadamy więcej siły i mamy większe możliwości, niż sobie to uświadamiamy, a wizualizacja to jedna z największych sił"
Genevieve Behrendt

wtorek, 19 stycznia 2010




Nowy dzień

- jak się czuję?
- co mnie dziś czeka?
- co mam do zrobienia?
- co budzi mój niepokój i opór?
- czy mogę zmienić swoje podejście?
- czego mi brak?
- za czym tęsknię?
- o czym dziś marzę?

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Sergiusz Jesienin

Psu Kaczałowa



Daj łapę Dżim, na szczęście łapę podaj,

Ja takiej łapy nie widziałem w życiu.

Na bezszelestną, cichą noc, w pogodę,

Chodź, poszczekamy razem przy księżycu.

Daj łapę, Dżim, na szczęście łapę podaj.


Kochanie, proszę, nie liż mnie po twarzy,

Coś najprostszego zrozum ze mną przecie,

Skoro ty nie wiesz, co to życie znaczy

I jaką wartość życie ma na świecie.


Twój pan jest miły, no i znakomity,

Przyjmuje dużo gości — pańska łaska —

I każdy z nich po sierści aksamitnej

Z uśmiechem chciałby cię pogłaskać.


Ty na psi sposób diablo jesteś ładny

Z tak miłym twoim wdzięczkiem, żeś gotowy

Bez uprzedzenia i bez pytań żadnych,

Jak druh pijany, z każdym się całować.


Mój miły Dżimie, pośród twoich gości

Tak wielu różnych i przeróżnych było.

Czy najsmutniejsza z nich, czy ta milcząca

Przypadkiem tu nie przychodziła?


Wiem, ona przyjdzie, ja ci za to ręczę,

A ty jej w oczy patrz, nim chwila minie,

I proszę, czule poliż ją po ręce

Za wszystko to, com był i nie był winien

Przełożył
Władysław Broniewski

niedziela, 17 stycznia 2010


zamarzyłam o tej lampie
IKEA seria KULLA
wczoraj zobaczyłam ją we wnętrzu i działa pięknie
prezentuje się bardzo elegancko i byłam przekonana,
że to jakiś bardzo designerski produkt

sobota, 16 stycznia 2010

... ale czasem nie mam ochoty nic robić
i też jest dobrze

... na małe i duże przyjemności

... lubię znaleźć czas na prace domowe



... lubię długo wylegiwać się w łóżku, czytać, jeść śniadanie,
nawet, jeśli czasem wyląduje ono w pościeli;
lubię, kiedy wskakują do niego dzieci



czwartek, 14 stycznia 2010


Pan Wszędobylski

poniedziałek, 11 stycznia 2010

DUMA



Towarzyszyłam wczoraj córce w zbieraniu pieniędzy na WOŚP.
Przeżyłam czas wielkiego wzruszenia.
Przede wszystkim niezwykłą postawą tych 12-letnich wolontariuszek, które w zimnie i padającym śniegu dzielnie pracowały dla wielkiej sprawy, nie zważając na przemoczone buty i poświęcenie wolnego dnia.
Zabrzmi patetycznie, ale poczułam też dumę z Polaków, ludzi ofiarowujących pieniądze dla chorych dzieci. Z Pani, która "już dałam, ale macie jeszcze 5 zł", z Pana, który specjalnie zatrzymał auto, aby wrzucić pokaźną sumę. Z Pana, który wyszedł na chwilę, bo chora córeczka czeka w domu na serduszko. Z tych wszystkich, którzy wczoraj pokazali swoją wielkość!

środa, 6 stycznia 2010


bardzo już mam dość tej "zimy w mieście",
tym bardziej, że w naturze wszystko w porządku,
czeka tylko na sygnał

wtorek, 5 stycznia 2010


Polecam !!

Znakomite miejsce w Berlinie na wspaniały włoski posiłek w ciągu dnia w cenie symbolicznej 7 euro.
Byłam kilka razy i zawsze zadowolona.
Od progu gości wita przesympatyczny Włoch, dla którego każda kobieta jest bella :)
Dostajemy świeżo pieczony chrupiący chleb do maczania w oliwie. Świeżą mieszaninę sałat w znakomitym sosie z oliwy, czosnku i odrobiny miodu. Danie główne to zwykle jakaś pasta, bardzo dobra. Do tego kieliszek wina (do wyboru białe lub czerwone) lub napój dla dzieci. I na koniec zwieńczenie, kiedy sennie i błogo ze szczęścia osuwamy się na krześle, prawdziwe włoskie espresso, takie na 2-3 łyki. Idealny obiad; bardzo polecam, jeśli ktoś będzie.
Atmosferę tworzą przesympatyczni kelnerzy i kucharze wychodzący do gości, bezpretensjonalny wystrój, włoskie piosenki...
Latem funkcjonuje zaciszny ogródek na zewnątrz, a i tak w wieczornej porze stoliki trzeba dostawiać na chodniku, by przyjąć wszystkich chętnych.
Oferta obiadu za 7 euro działa od poniedziałku do piątku w godzinach 12-15.
Oczywiście w tym czasie można również zjeść wszystkie inne dania z karty.
Adres: Hauptstrasse 70 (ecke Hahnelstrasse)
www.trattoriadelcorso.de

poniedziałek, 4 stycznia 2010


divino frutto!!!


Źle mi dziś,
taki dzień, kiedy za dużo się uzbiera,
musi się wydostać z człowieka ....

i z małego i z dużego.
Jeśli te gruszki nie pomogą, to koniec!
Nie wiem, czy spełnią rolę, gdyż mają jakieś 4-5 lat,
trzymane na specjalną okazję :)
Oto nadeszła...

niedziela, 3 stycznia 2010

BERLIN CD

nie ma windy w budynku, można zrobić na zewnątrz


podwórka, podwórka, podwórka...

na wystawach króluje mój ukochany aktualnie kolor szary

samo centrum miasta schowane w bramach

sobota, 2 stycznia 2010




Od kilku dni pozostaję pod wrażeniem historii Stephanie
http://nieniedialogues.blogspot.com/

siedzi we mnie bardzo mocno, zmieniła moją perspektywę, kazała patrzeć inaczej.
Nic więcej na razie nie potrafię napisać ...

piątek, 1 stycznia 2010



WITAJ NOWY ROKU!

1 stycznia
od lat nieodmiennie
chce mi się tego samego:
dłuuugiego spaceru
świeżych, lekkich perfum
sprawdzenia, czy w uśpionych gałęziach drzew czeka życie
tulipanów na stole
i myśli, że tak wiele przede mną...