środa, 9 grudnia 2009




Zawsze mam wdzięczny dylemat, jak ubrać choinkę, jak stół świąteczny?
Jest tyle możliwości, że ciężko zdecydować się na nutę przewodnią.
Ascetycznie? Na biało, czarno lub przeźroczyście?
Może elegancko, czerwono-zielona?
Na kolorowo?
Różowo, może błękit?
Może słomkowe maleństwa i drewniane laleczki?
Albo obłędne dziecięce bombki: samochodziki, baletnice, muchomorki...
A łańcuchy kolorowe z papieru przyniesione ze szkoły gdzie powiescić?
Obdrapana, nadtłuczona bombka z dzieciństwa, w której twarz odbita taka śmieszna- co z nią zrobić?
No a cukierki sople i inne, które szybko, mimochodem traciły swoją zawartość ?
Może wszystko naraz?

Najlepiej byłoby mieć kilka choinek.
I jak to się dzieje, że w każdym domu taka inna , taka piękna?

2 komentarze:

  1. na szczescie w tym roku takiego dylematu miec nie bede hahah

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego? nie ubierasz choinki w ogóle??

    OdpowiedzUsuń